sobota, 14 kwietnia 2012

Dopiero dzisiaj zauważyłam, że to już minął rok, od kiedy byłam na koncercie Miyaviego. Dużo, bardzo dużo się od tamtego czasu zmieniło. Przynajmniej we mnie. Może trochę przypomnę.

"Niedziela:Obudziłam się o 5 rano, gdyż z okazji zbliżającego sie wielkimi krokami koncertu nie mogłam po prostu dłużej spać. Chwile poleżałam i po chwili wstałam i wybrała sie do łazienki. Tam wyprostowałam włosy, umyłam twarz etc. Potem wróciłam do swojego pokoju z pytaniem w głowie "Co założyć?!". Po chwili namysły postanowiłam założyć białą koszulkę 'Daddy's girl" Czarną bluzę, dwa paski z ćwiekami i podarte jeansy. Gdy sie ubrałam, ponownie poszłam do łazienki i zrobiłam sobie makijaż i wpięłam doczepki.
Pomijając fakt, iż zanim się ubrałam-musiałam wypuścić psa-i biegałam w samej piżamie i bosych stopach po ogrodzie. Ok. 8:30 obudziłam mamę krzykiem "Mama wstawaaaaaaaj. Nie zdążymy na pociąg" (był o 11:04) Ona się obudziła i zrobiła mi śniadanie. Zjadłam pieczywo chrupkie tzw.'deski' Po posiłku spakowałam torbę. Wrzuciłam do niej bluzę, szczotkę, grzebień, jedzenie tj. jogurt, batonika, bułkę i wodę do
picia. Gdy już skończyłam zaczęłam nerwowo chodzić po domu i zastanawiac się, czy wszystko zabrałam itp. O 10.45 pojechałyśmy na dworzec. Gdy podeszłyśmy do kasy biletowej, z głośnika rozległ się glos "pociąg pośpieszny do Gdańska uległ wypadkowi. Będzie miał opóźnienie na czas nieokreślony".
'To nasz pociąg.! '-krzyknęłam do mamy.
-racja. Chodź. Pójdziemy się spytać pani w kasie czy coś wie.
-Mhm. Oookey.
I poszłyśmy. Okazało się, że pociąg uległ wypadkowi. Sa ofiary śmiertelne. Babka powiedziała, żę to będzie jakieś 3 godziny spóźnienia. Alena szczęście był inny do Gdańska. Jechał o 11.38. Więc kupiłyśmy bilety na ten i poszłyśmy do piekarni kupić cos do jedzenia. Ja kupiłam sobie drożdżówkę i muffinkę. Gdy wyszłyśmy pociąg akurat podjechał i wszyscy wsiedli. W przediale siedział z nami: Bachor, który tak sie wydzierał, że jak mama coś do mnie mówiła, to ja ledwo słyszałam, facet, który przez całą droge jarał fajki i jakaś banda kibiców. Ha ha. Jechaliśmy jakieś 40 minut, a ja w tym czasie spałam. Przesiadkę mieliśmy w Inowrocku. Tam mieliśmy tylko 2 minuty na opuszczenie jednego i wejście do drugiego pociągu. W
szyscy biegli jak szaleni. Tam w przedziale siedział jakiś dziadek, kótry co 20 minut wycierał sobie siedzenie. Ha ha ha ha. Ja po drodze grałam w psp i słuchałam muzy. Po godzinie jazdy-kolejna przesiadka. Tym razem w Bydgoszczy. Mieliśmy na szczęście więcej czasu na przepakowanie się z jednogo pociągu do drugiego. W czasie jazdy poszłam do kibla poprawić sb włosy tj. doczepy i stoję przed lustrem i nagle z tego boskiego kibla zaczyna sie sama spuszczać woda. Ja szybko dopięłam włosy i wybiegłam ze strachem, że cos zepsułam. Ha ha. Ja się serio wystraszyłam. Na miejscu tj. w Gdańsku na dworcu dało sie poczuć odrażający zapach KFC. Była tak jakoś 14-15. Miałyśmy dużo czasu do 20.00, więc poszłyśmy do Galerii. Ja patrzyłam za jakimś fajnym tuszem do rzęs. Po jakiejś godzinie chodzenia, poszłam z mamą na ulicę Długą. Mama mi robiła pełno fot, ale niestety nie mam kabelka do jej aparatu, a swój chciałam oszczędzić na koncert. Na Długiej kupiłam sb lizaka, ale takiego oooooogroooomnego :D Jadłam go chyba ze dwie godziny. Potem się zgubiłyśmy i pytałyśmy ludzi jak dość do CSG (centrum Stocznia Gdańsk). Po pół godzinie błądzenia wreszcie doszłyśmy. Skąd wiedziałm, że to było to? Pełno kolorowych, zakręconych ludzi, stojących przez wielkim hangarem z balonikami z napisem 'pray for Japan' (tłum. módlmy sie za Japonię) Tam też wszyscy pili wino, wódę, piwo itp. O jaraniu nie mówię. Wgl zajebisty klimat. Co chwila jakieś fotoreporter robił foty. Jak się okazało byłam najmłodsza na calutkim koncercie. Gdy przyszedł facet z kontroli biletowej-wszyscy zaczęli się pchać do wejścia. Ja była w takim ścisku, że szok. Gdy przeszliśmy dalej okazało się, że trzeba stać w jakoś tak 500 metrowej kolejce. Ha ha. Jako iż byłam najmniejsza to pełno osób się do mnie tuliło. He he. Jakis koleś (emo. mrr x3) podchodzi i taki tekst 'Ey. mg się do Cb przytulić bo jesteś taaaaaka 'kałajii'' :D Ale jak on to 'kawaii' tak śmiesznie powiedział XD i przed nami stały takie dwie spoko laski i gadałam sobie z nimi. Oczywiście bylo w cholerę zimno, więc się wszystkie się przytuliłyśmy i stałyśmy tak przez 30 minut. A one miały jakieś 16 lat. :D Nie no zajebiście było. I było słychać tylko, albo szczęk zębów, albo 'drrrrrr' XD Po kolejnej pół godzinie dopchałyśmy do drugiej kontroli. Potem już wesżłyśmy do takiego pomieszczenia gdzie stęplowali dłonie i kasowali bilety. Potem przechodziło się do sklepiku z koncertowymi gadżetami. Nie wspominając o cenach:koszulka-100zł,bluza-200zł,Plakaty-50 zł, frotka-70, folder-100zł. Ja kupiłam sobie plakat. Jak większość. Następne pomieszczenie to było cos w stylu baru. Tam było można kupić przeróżne drinki. I jakaś laska podchodzi zaczyna gadać po polsku a on do niej po japońsku cos pieprzy. O ok. 19.15 wszyscy zaczęli się niecierpliwić i wrzeszczeć 'Mi-ya-vi' Dopiero o wpół nas wpuścili do hangaru, gdzie miał być koncert. I najlepsza sprawa. STAŁAM W PIERWSZYM RZĘDZIE. !!! Niesamowite. Po scenie jeszcze biegali muzycy i nastrajali instrumenty. O 19.55 na scenę wszedł jakiś koleś w samych bokserkach i koszulce i siada przy perkusji-to nie Myv, po nim znowu inny koleś-on idzie do gitary i...za nim wchodzi koleś w czarnych włosach do ramion, 3/4 spodniach, prostym czarnym t-shircie i trampkach. Podchodzi do mikrofonu i zaczyna wymiatać-to jest MYV. Wszyscy w pisk. To było cudowne. Rozpoczął od What's my name. Gdy grał na gitarze, to wszyscy mdleli. Zobaczyć cos takiego na żywo te jest coś. Potem zagrał kilka innych piosenek. Do boom-hah poprosił nas-publiczność żebyśmy to my robili bom-hah-bom-hah-hah. Potem powiedział, że bardzo się cieszy, że mógł wreszcie wystąpić w Polsce i, że nigdy nie widział tak kochającej JRocka publiczności. To było mega wzruszające. Zagrał jeszcze 'Where are You' po czym zarządził, aby cała sala zamknęła oczy i pomodliła się za Japonię. Ja nawet teraz jak to piszę, mam łzy w oczach. Gdy tylko MYV podniósł koszulkę (mrrrrr. x33) to wszystkie laski w pisk. A jak on tańczył. Aaah. Następnie jakiś facet podał mu krzesło, on usiadł i się zapytał co byśmy chceli-'itoshii hito' czy 'selfish love' Większość (w tym ja) wybrała 'Selfish love' Refren śpiewała publiczność. Potem się zapytał drgi raz co chcemy-'Freedom Fighters' czy 'Jibun kakumei (chyba)' Wybór padł na Freedom. Wiem, że jest to ulubiona piosenka Marceli, więc do niej zadzwoniłam, żeby posłuchała. Ja nagrałam prawie cały koncert, ale potem facet mi zarekwirował aparat i dupa :( Ale potemm oddał, a ja już nie mogłam nagrywać. Większość filmów mam na komórce więc wrzucę :D W ciągu koncertu pogotowie wywoziło 4 osoby, kóre zemdlały. Miyavi na koniec zaśpiewał 'torture' przy którym się poryczałam i na koniec zaczął krzyczeć 'Are you ready...'?! wszyscy odp "yeeea'
Are you ready?
-yeeea.
-Are you ready?
-yeeaa.
- ARE YOU READY TO ROCK?!
-wwooooooooooooo!
i wszyscy 'are you ready to rock.' Bosko. Miyavi wgl nie p
rzypominał tego z biletu. Więcej-było o wiele ładniejszy.! Na żywo wygląda przebosko. Po całym występie 10 minut krzyczenia 'Miyavi, Miyavi' Ahh... Na następny koncert jego w Pl jadę koniecznie. A w Niemczech to nie mówię. Takiej imprezy długo się nie zapomina (długo. czyt. do końca życia) Potem biegiem na pociąg i w pociągu sen. W domu byłam o 3.00 w nocy. Szybko się wykąpalam, gdyż cała śmierdziałam marychą, fajkami i wódą XD. He he. Ale warto było. (i żeby sprawdzić czy przeczytaliście-napiszcie w komie 'Miyavi')I nie poszłam dziś do szkoły. Fajnie. Ale o 14.10 mam francuski. No ale nic. Trzeba się w końcu wziąć za naukę. I błagam wchodźcie TU. Tu są filmy, foty i opis koncertu. Na prawdę proszę. W tym linku zobaczycie dokładnie cały klimat tej imprezy ^^ Macie tam 4 fimy i 114 fotek, kótrych mi sie nie udało zrobić :D A filmy moje z koncertu dam w następnej notce :D"

Jeju, jak wtedy było niesamowicie. Dobry czas, gdy byłam takim 'dzieciakiem', dla którego największym problemem był brak dostępu do prostownicy czy rozmazany tusz do rzęs. Cieszę się, że się zmieniłam. Dorosłam. Fakt, uwielbiam się powydurniać, pośmiać itp. Ale nie jestem
taka jak kiedyś. Dla porównania.
rok 2011rok 2012.

Dałam edita. Przepraszam, że notka całkowicie nieogarnięta, ale zabrałam się za jej pisanie zupełnie przed wyjściem (nieważne gdzie) i musiałam już lecieć a chciałam jak najszybciej opublikować ten post. No, nie ważne. W każdym razie chcę zauważyć, że ogromnie się zmieniła. I z charakteru, i -co ważniejsze- z wyglądu. Obcięłam i przefarbowałam włosy. Przestałam nosić strasznie oczojebne ubrania i mniej się maluję. Zrealizowałam swoje marzenie o tunelach i smiley'u. Mam własny styl. Nie jestem już pozerem chcącym na siłę wyróżnić się z tłumu, jak kiedyś sądziłam, szarych ludzi. Chciałam być inna. Uważałam się za nie wiadomo jakie scene, lol. Tak, wstyd mi teraz za siebie. Ale chyba większość miała takie jazdy, gdy Mimi była 'scene' dziesiątki nastolatek robiły to samo. Fakt, ja też. Ale mam to już za sobą. Stwierdziłam, że nie warto iść ślepo za tym, co modne. Dobrze jest mieć swój styl. Tyle mam do powiedzenia. Zaraz dodam coś. Cześć.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz