piątek, 21 grudnia 2012

end.

Witajcie.
Nie wiem, czy ktokolwiek jeszcze tu wchodzi. W sumie nawet mi na tym nie zależy, prawdę mówiąc. Chcę tylko powiedzieć, że nic więcej z mojej strony tutaj nie powstanie, przynajmniej w czasie najbliższym. Może od czasu do czasu coś tu napiszę, ale nie będę nic obiecywać. Prowadzenie bloga nie daje mi już radości, chyba już wyrosłam z tego. Wyścig o obserwatorów, komentarze i statystyki, zabawne. Aktualnie wszystko kręci się wokół szkoły, nauki. Całymi dniami chodzę zmęczona, zasypiam w dzień, a w nocy nie, męczące. Ale ogólnie nie mogę narzekać. Wszystko jest tak, jak być powinno. Może oprócz paru spraw, ale kto by się tym przejmował?
To chyba wszystko co chciałam Wam przekazać, moi drodzy. Jeszcze przy okazji złożę Wam najserdeczniejsze życzenia świąteczne. Każdy życzyłby sobie coś innego, więc po prostu
'Wesołych Świąt'

sobota, 22 września 2012

Och, wpadłam na pomysł aby tu coś napisać. Dawno mnie tu nie było, prawda?  Tyle się zmieniło przez ten dość krótki czas. Szkoła, dużo nauki, ale jakoś ogarniam. Jedyny minus to to, ze złapię szmate z fizyki. Tak czuję. Poza tym 3 z chemii, 3 z polskiego, 3 z angielskiego. Nie jest jakoś wybitnie dobrze, ale nie narzekam. Postaram się bardziej od tego tygodnia.
Znowu oddaję się jakimś nieopisanym uczuciom, a raczej wyobrażeniom. Staram się je spełniać, zawsze się starałam, zazwyczaj nie wychodzi i znowu skończę na dnie, ale co mi szkodzi skoro już tam zamieszkałam? W sumie chuj mnie boli to wszystko.

Mieli prawdopodobnie te same głęboko skrywane problemy: samotność i głód miłości, do której nie byli zdolni. 




like Marika. xoxo.

czwartek, 20 września 2012

Na razie nic sensownego tu nie powstanie, przynajmniej z mojej strony.
W szkole zapierdol jednym słowem, złapałam już jedynkę i czwórke z polskiego
oraz 3 z matmy, świetnie.

czwartek, 13 września 2012

Pod ciężarem nieba.

  Cześć.
  Kiedyś tam wspominałam, że napisze tutaj coś o pewnej książce. Chodzi o biografię Kurta Cobaina. Wiem, że po przeczytaniu poprzedniego zdania jakieś 70% czytających skończy lekturę tej notki w tym miejscu, ale moim zdaniem książka jest wyjątkowa, i na prawdę nie trzeba być wielkim fanem jego osoby lub Nirvany, by ją przeczytać.

  Akcja rozpoczyna sie wraz z narodzinami Kurta Cobaina w 1967 roku w Aberdeen i trwa aż do ostatniego dnia jego życia. Na początku poznajemy jego rodzinę i dzieciństwo, czyli czas jego wielkiego szczęścia i radości. W dalszej części dowiemy się jednak, że wszystko skończyło się, gdy miał 4 lata. W tym wieku napisał również swoją pierwszą ''piosenkę''. Następnie przenosimy się do czasów młodości i w końcu do najsmutniejszego okresu - dorosłości.
  W międzyczasie dowiadujemy się wszystkiego o karierze Nirvany, pochodzeniu piosenek i innych prywatnych rzeczach z jego barwnego życia.

   Książka niezwykle szczegółowa, w pewnych momentach nawet za bardzo. Widać w niej, że autor (Charles R. Cross) bardzo się poświęcił dla jej stworzenia, a jego trud (4 lata zbierania informacji) na pewno jest w tych ponad 400 stronach widoczny. Moim zdaniem książka ma jedną wadę, jest w niej za dużo powtórzeń. Mimo to jest wspaniałą, poruszającą lekturą, zwłaszcza przy końcu, gdzie pojawia się motyw śmierci wokalisty przeplatany ze wspomnieniami z dzieciństwa. Szczerze polecam, jeśli lubimy... płakać, bo w tej kwestii książka zdaje egzamin na 5! Moja ocena 9,5/10.





sobota, 8 września 2012

Cześć.
  No to pięknie rozpoczynamy rok szkolny. Trochę spóźnione, ale bywa różnie. To musze powiedziec, że tak dziwnie jest teraz. Pierwszaków jest więcej niż drugich i trzecich razem wziętych, do tego trzy czwarte z tego można by nazwać... Ale nie będę wyładowywać swoich frustracji na ten temat, bo internet bynajmniej nie jest najlepszym miejscem na tego typu rzeczy, nieważne. Chcę powiedzieć, że wyjątkowo dziwnie odczuwam tą klasę. Nie mówię o osobach, tylko o całym roku, będzie dziwnie, to śmieszne.Ale nie narzekam. Jak na razie.

poniedziałek, 27 sierpnia 2012

go hard.

Cześć, wróciłam.
  Generalnie było dobrze. Lubie takie wakacje. Niby integrowanie się z rodziną nie brzmi zbyt atrakcyjnie, ale jak dla kogo, ja jestem zadowolona. Były zakupy, dużo zakupów. I Agatka kupiła sobie kurtki, swetry, buty i pare innych gadżetów. Pokazałabym wszystko na zdjęciach, ale na razie musicie się obejść bez nich, bo aparat sobie leży w serwisie, no miło.
  Dzisiaj byłam jeszcze w mieście kupić resztę książek, ale i tak jeszcze mi kilka brakuje. Do tego dochodza jeszcze zeszyty i inne tego typu sprawy, nie musze wymieniać. Nie napiszę, że za tydzień koniec wakacji, bo chyba wszyscy mają w domu kalendarze. I to by było chyba na tyle.
kichuj#
 

środa, 22 sierpnia 2012

boże, jak śmiesznie.

Coś czuję, że ta notka nie będzie zbyt ciekawa, ohoh.
Byłam sobie od piątku do dziś w Warszawie, było miło, nie powiem. Nie chce mi się opisywać wszystkiego, bo zajęłoby mi to multum czasu, a ja jestem bardzo zmęczona i nie mam siły na takie rzeczy. Przez to wszystko targają mną znów nieopisane emocje, bardziej w stronę negatywnych, brakuje mi snu i zdrowej żywność, brakuje w sumie wszystkiego. Nie wiem co pisać, a raczej nie mam siły, więc do widzenia.





Jakieś zdjęcia, yo.

wtorek, 14 sierpnia 2012

Hejo.
Więc w sobotę, niedziela, poniedziałek będę w Warszawie. Prawdopodobnie. Jeszcze napiszę zresztą. No w każdym bądź razie jeśli ktoś chce się spotkać to pisać, podam numer czy coś, pewnie będę głównie w złotych, jak zawsze zresztą, nieważne.
Od jutra muszę wziąć się za stuff, bo to aż żal. D: Nie mam kompletnie pomysłów, nicnicnicnicnicnicnic.

nudzę się jak widać, h3h3h3.

Cześć.
  Ja pragnę tylko powiedzieć, że znowu wyjeżdżam na kolejne 11 dni, soł nie będę tu pisała. Wracam na tumblr'a i fbla. Jak komuś sie nudzi, to linki podam na dole. Pewnie ogarnę formsa, ale nie wiem. W każdym razie jade do Niemiec, lubię. Dzisiaj o 20 mam autokar, a jeszcze z pakowaniem leże do tego o 15 sie spotykam z dupami, idę ogarniać.
jakieś stare.
fbl
tumblr
forms

poniedziałek, 13 sierpnia 2012

Italia 2012.

Wazzup my niggas.
  To ten, ja już wróciłam z Włoch. Było pięknie, cudownie, zajebiście. W tym miejscu muszę podziękować całej naszej ekipie, dzięki której ten wyjazd był jeszcze lepszy. Tak Zocha, Wojtek, Pimpek, Klapysia, Zuza, Aśka i cała reszta, no kocham. To ja może opiszę wszystko po kolei.
  Pierwszego dnia było tak raczej organizacyjnie. Zakwaterowanie w hotelu, rozdanie pokoi potem plaża i te sprawy. Wieczorkiem spotkanie, coś w stylu zapoznania się. Po kolacji trochę wolnego...trochę od 19 do 24. Po powrocie wyjebanie materacy na balkon (wymiary balkonu 5x5 m jeden) i spanie w 20 osób na dworze, tak.
  Drugi dzień Wenecja. O 8 pobudka. śniadanko, ogarnianie się i o 10 wyjazd. Kocham, kocham, kocham to miasto (tak dam zdjęcia, wszystko w swoim czasie). Potem jakaś dobra pizza z Dagą i Klapysią, lubię.
  Dzień trzeci. Leżing, Plażing, Smażing. Wieczorem dużo wolnego, szlajanie się po mieście, kupowanie rozpychaczy i tuneli u jakiegoś kogoś i takie tam. I tradycyjne siedzenie do rana na balkonie.
  Dzień czwarty. Werona i Padwa. Schemat z dnia drugiego się powtarza. Tutaj mieliśmy jeszcze więcej wolnego czasu. Było szukanie Hard Rock'a, było szukanie jedzenia, było szlajanie się, było zajebiście. Ale lubię niepłacenie u najaranego gościa za (ohydna) pizzę, całkowicie.
  Dzień piąty przeczillowany. Plaża, morze, miasto. Kocham wieczorne uciekanie o 1 w nocy z hotelu na targ po żelki z Klapysią. Bieganie przez płoty, gubienie się w nocy w mieście a po powrocie siedzenie i życiówki z Pimpkiem, bardzo bardzo.
  Dzień szósty Chioggia. Dobre uciekanie z plaży na pizzę i szukanie czegokolwiek ciekawego do robienia przez 4 godziny, ale no z ekipą.
  Dzień siódmy i najlepszy. Mirabilandia czyli najwiekszy park rozrywki w Europie. Katun, ISpeed, Discovery i Columbia, Niagara i Dom Strachów 'Phobia'. Wojtek, Zocha, lubię jeść z Wami kebaby, chodzić po Domu strachów sztywnym ze strachu po podłodze i uciekać przed jakimiś opętanymi ludźmi tam. Wieczorem to co zwykle.
   Dzień ósmy, niestety trzeba już wracać do kraju, było pięknie, trochę szkoda. Co ja mówię, jakie trochę... Bardzo. Już tęsknię za tymi ludźmi, klimatem, pogodą. Najcudowniejsze 10 dni. Spanie w autokarze na podłodze przez 20 godzin, no pozdrawiam. Ale warto było. Ale mam zdjęcia i wspomnienia, których nikt mi nie zabierze.
fot. Zosia. Rosolina mare 2012

Chioggia 2012

Chioggia 2012

Chioggia 2012

Katun Mirabilandia 2012

Katun Mirabilandia 2012

Katun Mirabilandia 2012

Phobia Mirabilandia 2012

Ispeed Mirabilandia 2012

Fot. Klapysia Widok z balkonu Rosolina Mare 2012

Fot. Klapysia Widok z balkonu Rosolina Mare 2012

Fot. Zosia Wenecja 2012

Wenecja 2012
Padwa 2012
#wszystkie zdjęcia pod którymi nie ma podpisu kto fotografował należą do mnie. Ja je zrobiłam i proszę aby ich nie kopiować, z reszta nie moich też nie. Dziękuje, Dobranoc.

sobota, 11 sierpnia 2012

Loser.

Przegrałam, jutro głodówka, cześć.

Dzień 2.

Przetrwałam i to w 300 kcal. Czyli jest dobrze.
Byłam dziś na spotkaniu mangowym, cudowne sześć osób, ale było miło, nie powiem. Miałam wyjść jeszcze gdzieś ze znajomymi, ale tak mi było zimno, że wpakowałam się pod kołderkę i zasnęłam oglądając Guilty Crown. x:
Więc bilansik:
ś: pół kromki czarnego chleba z łyżką serka wiejskiego - 46 kcal,
o: pół piersi z kurczaka - 90 kcal,
2o: kubek pomidorowej- 100 kcal.
+ owoce i warzywa, których nie wliczam (jabłko, brzoskwinia, pomidor)
236/300 kcal.

No wszystko fajnie, ale jestem tak głodna teraz, że mam ochotę wstać, zajrzeć do lodówki i zjeść całą jej zawartość. No cóż, muszę zadowolić się 2 papierosami i butelką wody + 200 brzuszków.



piątek, 10 sierpnia 2012

Dzień 1.

Od dziś zaczęłam ponownie SGD, jeśli ktoś nie wie co to to google na pewno pomogą. No więc udało się, jestem z siebie dumna, serio.
Bilans:
śniadanie: jogurt 7 zbóż - 230 kcal,
obiad: jajko sadzone + warzywa których nie wliczam - 130 kcal,
kolacja: tiger - 85 kcal
razem: 445 kcal na 400.
Może trochę przekroczyłam, ale i tak jestem z siebie dumna, bo nigdy nie dawałam rady. Jeszcze 100 brzuszków więc myślę, ze spale te 45 kcal. No i owoców i warzyw nie wliczam, zjadłam ze 2 jabłka. No i mnóstwo wody.


czwartek, 9 sierpnia 2012


No hej.
Więc w sobotę wróciłam znad morza. Było dobrze, nie powiem. Nie posiadam niestety żadnych zdjęć, bo mój telefon się zjebał, a Weronice jakoś nie chce się ich mi wysłać. No trudno.
W każdym bądź razie musiałam zacząć od początku rozpychać ucho, bo zgubiłam rozpychacz pływając w naszym ukochanym morzu. Pha. Zaczęłam od początku. Ach no i muszę wspomnieć, że przez dwa dni byłam blondynką, ale to tylko po to by pozbyć się niebieskiego i zrobić brąz. Ogólnie nie dzieje się nic ciekawego, praktycznie nie sypiam, pije dużo kawy, zaczęłam znowu SDG, nołlajfie i tyle.




No, ale już mam brąz.

I to chyba na tyle, cyu.

poniedziałek, 30 lipca 2012

holidayzzz.

Dzień dobry, cześć.
  I tak pewnie to nie zrobi za dużej różnicy, bo i tak tu nie piszę. ale chcę powiedziec, że wyjeżdżam na 10 dni do Włoch. Szczerze powiedziawszy to nie chce mi się tam jechać, ale cicho.
  Po powrocie szykuje sie jakieś dobre coś tam, ale nie wiem jeszcze, więc nie zapeszam. Ale jest dobrze. Jak nigdy. Wrrrć. Nie mam czasu, bo za dwie godziny lecim tam, soł. Więc życzyć mi udanych wakacji, my niggas.
nie mam zdj

środa, 18 lipca 2012



Cześć. Pozdrawiam szlaban w wakacje, nie pytajcie za co. Wszystko mnie wkurwia max. Tak się nudzę, że ogarnęłam tumblr'a, nadrabiam różne animce i dużo rysuje. Tak się zastanawiam czy założyć drugiego tumblr'a, bo na tym mam tak depresyjno-japońskiego dasha, że chuj. Potrzebuje więcej hipserstwa, h3h3. Czekam na moje kochanie, aż wejdzie na gg, ale ona pewnie jeszcze śpi. :c Wgl. jutro jakaś domówka u kogoś a którą zostałam zaproszona  jeśli mnie nie puszczą to chyba zwątpię. Zresztą w sobotę kolejna, MUST GO~






TUMBLR.
WEHEARTIT.
FACEBOOK.
FBL.

sobota, 7 lipca 2012

Witajcie.
Jak na razie nie będzie tu za dużo notek. Jak uda mi sie skombinować coś w miarę dobrego, to z pewnościa sie tu pochwalę. Jak na razie nie mam nic konkretnego, ani nawet zdjęć. Tak obiecałam, a wyszło jak zwykle. Cóż, bywa. W każdym razie sprawdzajcie na bieżąco bo może mi się coś odwidzieć. Chociaż znając mnie troche w to wątpię. Tak czy owak, chcę Wam życzyć udanych wakacji. Do miłego.

 



Yo, misiepysie, pisze na programowej, chujnia.

Jeblam sobie niebieskie wloski, smileya i kolczyk pod pepkiem jakby, wyjelam jeden z biodra, bo wymigrowal. Opierdalam sie, pije za duzo kawy i alkoholu, czesto pisze i marze. Zarywam noce z moimi wariatami, uciekam i nie wracam. Jest fajnie.
Chyba jade na Animatsurii na 2 dni, trzeba ogarnac stuff, zia po farby, cwieki i na lumpy. Nic wiecej.





środa, 27 czerwca 2012

No hej, mam zjebaną klawiaturę i pisze na programowej,wiec nie oczekujcie niczego ambitnego. Wpalłam tylko aby pokazać nowy kolczyk.


Później napisze o nim coś więcej, yo.

converge - latterbomb.

Nirvana tank top.

Witajcie.
  Obiecałam tą notkę z DIY, to prosze. Zdaje mi się, że większośc z Was chciała zobaczyć instrukcję wykonania koszulki z Nirvaną, więc prosze bardzo.
  Zaczniemy od przygotowania:
  • białej, luźnej koszulki (najlepiej męskiej M/L)
  • Ostrych nożyc krawieckich
  • Farby do tkanin (czarna)
  • cienkiego pędzelka 
  • pojemnika z wodą
  • szablonów napisu i logo
nasz szablon(po użyciu)
Nie mam zdjęcia koszulki całkowicie przed. W każdym razie, obcinamy rękawy i kołnierzyk, potem lekko rozciągamy na cięciach, żeby się materiał ładnie podwinął. 
 Rozkładamy koszulkę na twardej, płaskiej powierzchni. Trzeba pamiętać, że przed rozpoczęciem malowania trzeba włożyć do środka koszulki jakiś sztywny materiał, żeby farba nie przebiła na tylną stronę, bo wtedy już cała praca idzie w .... Za pomoca szablonu i pędzelka nakładamy farbę na koszulkę.
 Gdy już skończymy tworzyć logo, zabieramy się za napis. Wykonany również d szablonu.

 Tak wygląda nasza koszulka po zakończeiu wszystkiego. Teraz odkładamy ja w jakieś suche miejsce do wyschnięcia. Gdy będzie już całkowicie sucha wyjmujemy 'wkład' ze środka koszulki i idziemy zaprasować.

To chyba na tyle, jesli o DIY chodzi. A jeżeli jeszcze przy temacie Nirvany jesteśmy, to muszę sie pochwalić, że dostałam w poniedziałek biografię Kurta Cobaina. Tak sie w nią wciągnęłam, że jestem już na 100 którejś stronie. Jeśli ktoś zainteresowany, to moge zrobic jakąs małą recenzję, czy coś. W każdym razie no. To tyle. Dobranoc.

niedziela, 24 czerwca 2012

coma white

Witajcie.
  Po mojej nieobecności- wracam. Mogłabym tu opowiadać i opowiadać, o tym co działo się u mnie przez te kilka tygodni, ale post musiałby być wyjątkowo długi, a prawdopodobnie i tak nie znalazłaby się osoba, która by przeczytała go całego, więc w skrócie powiem, że były to jedne z lepszych tygodni dotychczas. Naukę skończyłam już tydzien temu, teraz tylko pozdawałam ostatnie przedmioty i ostatecznie wychodzi mi średnia 4.0 wliczając w to dwójkę z matematyki i (wybłaganą, wymuszona, prawie wyryczaną) trójkę z niemca.
  Jak oceniam ten rok? No cóż. Nie powiem, żeby był zły. Chociaż zdarzały się małe niedociągnięcia, to ogólnie był wyjątkowo dobry. Patrząc z perspektywy czasu mogłabym ostatecznie mieć lepsze świadectwo, ale mimo wszystko jestem ze swojego zadowolona. Generalnie jest to moje najgorsze świadectwo do tej pory, i wiem, że teraz będzie tylko trudniej. Muszę się po postu spiąć. Chcę, żeby kolejna klasa była tylko lepsza, chociaż, jak już mówiłam, nie narzekam. Chciałabym przy okazji tego postu podziękować wszystkim osobom, które poznałam w tej szkole i klasie, że miałam okazję na Was trafić. Szczególnie Darii, z którą cały ten rok przejebałyśmy na całej linii, do tego Kasi, Amelce, Marcelinie, Lucynie i całej reszcie klasy, pomimo, że nie wszystkich lubię. No cóż, jeszcze musimy ze soba wytrzymać, przepraszam bardzo :) Po wakacjach się spotykamy i staramy się, żeby następny rok był jeszcze lepszy, prawda? I na koniec dziękuję wszystkim, których nie lubię, idźcie wchuj.
  To chyba tyle. Ja mam już wakacje. Jutro zawitamy w Strefie Kibica Poznań, panowie z Comy, witamy serdecznie. Anyway, jak ktoś z Poznania to się chętnie widzę. Od 21:00 do 23:00 (jakoś tak jak koncert bedzie) będe na Placu Wolności, także no. We wtorek jebie wszystko i nie idę, w środę coś skręcimy, nie wiem co z czwartkiem a od piątku mamy melanż przez dwa miesiące. Dziękuję. Życze wszystkim wesołych wakacji, udanych wyjazdów, imprez, spotkań, odpoczynku, pogody, ;fasklndjlan. Mam aparat, nareszcie. Jutro testujemy.

wtorek, 12 czerwca 2012

Diy?

Witajcie
Piszę tu z takim małym zapytaniem. dokładnie, czy jako notkę tematyczną nie chcielibyście instrukcji wykonania koszulki z kieszonką? Myślałam, żeby nie dawać instrukcji (egoistka, tak), ale w akcie desperacji (brak pomysłów) postanowiłam się z Wami podzielić nią. Tak więc, wolelibyście koszulkę z Nirvaną, czy wiśniową z kieszonką? Oby dwie mam już zrobione, więc no. To chyba na tyle.

Jakieś chujowe, i notka na szybko, bo idę na dwór.
+ mam taki zapierdol w szkole, że ojaaa. Mam do oddania na jutro 3 pracę na plastykę, zadania z matmy do odrobienia i to wszystko do 20:45, ale pewnie nie obejrzę meczu, no tak. A siedzę sobie na blogu, bo po co poprawiać dwójkę z matmy na koniec roku. Na prawde muszę iśc, przepraszam, że tak chaotycznie.
W tym miesiącu trochę przystopuję z notkami, a we wakacje to nadrobię.

So see you in July?

niedziela, 10 czerwca 2012

Inglorious.

Witajcie.
Nie wiem kompletnie od czego zacząć. Mam mętlik w głowie, ale wydaje mi się, że taki pozytywny. Właśnie skończyłam czytać moje stare notki, które znalazłam gdzieś w czeluściach mojego komputera, robiąc w nim pozorny porządek. Czytając je na chwilę cofnęłam się w czasie. Odbyłam małą podróż po wspomnieniach. I wszystko wróciło. Pomimo, że były pisane jesienią zeszłego roku, miałam wrażenie, że to wszystko wydarzyło się dzień czy dwa temu. Pisałam tam o tym jak było dwa lata temu.
Wtedy byłam inna, teraz też jestem inna. ciągle się zmieniam. Być może dorastam. Patrzę na wszystko z innej perspektywy. Nie wiem czy lepszej, czy też nie. Dawniej ciągle się martwiłam 'co będzie jeśli...'. A teraz? Wszystko jest poukładane. Mimo, że czasami powiem, że nie jest dobrze, to całokształt nie jest taki zły, jak się wydaje. Wręcz przeciwnie. Nie jestem taka drobiazgowa jak kiedyś. Co więcej, mogę nawet powiedzieć, że miałam okres pewnego rodzaju samozachwytu, który na szczęscie mam już dawno za soba. Chcę, żeby było tak jest teraz, ale i tak wiem, że się zmienię. Mam jeszcze sporo czasu, żeby w pełni ukształtować swój charakter, światopogląd, siebie.
Jeżeli ma być już tak filozoficznie, czy też sentymentalnie, to łapcie jakies ciekawe cytaty

"We are prisoners our time. 
But we still alive. 
Fighting for freedom.
 Fighting for right. 
We are Running Wild."

"Peace, love, empathy''

"And if you go, I wanna go with you.
And if you die, I wanna die with you"

"I've got nothing to gain, to lose"

"I cry, when angels deserve to die" 

"I will never forget. I will never regret.''

 ''One last try for Heaven, 
Thinking who wants flowers when you're dead?''



to by było na tyle z moich przemyśleń. Jeżeli ktoś ma pytania dotyczące tej notki, lub jakiekolwiek inne, to zapraszam na mojego fs - formspring.me/xnecrophilia.

Oh well, whatever, nevermind.