niedziela, 24 lutego 2013

Tyle do zrobienia. Tyle do uporządkowania. Tylko do pogodzenia.
Mnóstwo gorzkich słów, bolących, od najbliższych. Nie czuję się dobrze, wracam do starych napadów złości i płaczu. Najgorsze jest to, że znów nie umiem nad nimi zapanować, że znów coraz gorzej czuję się w towarzystwie, czego przykładem był dzień wczorajszy, ale to przecież nieistotne. Nikt nie zauważył.
Jest cicho, za cicho. Pusto, bardzo. Dziwnie, źle. Nie chcę tak. Tss.
Zgubiłam wątek.


czwartek, 21 lutego 2013

Minęły dwa tygodnie od ferii o których już praktycznie nie pamiętam. W szkole radzę sobie w miarę dobrze, jestem w miarę zadowolona. Może zbyt dużo lekcji opuszczam, ale to nieistotne. Nie lubię po prostu przebywać z tymi ludźmi. Wszystko pozaliczałam w tym tygodniu, więc na razie mam spokój.
Moim aktualnym celem jest wrócić do stanu obojętności względem wszystkiego, jak wcześniej. Do stanu wiecznej nic nie bolącej mnie samotności jak wcześniej, bo to ostatnio zaczęło mi doskwierać. Nie chcę znowu zrobić się słaba, spaść tak nisko. Na razie jestem, pusta, w sumie nadal. Tęsknie za dwoma osobami żałując wielu decyzji, rozmyślając czemu jest tak a nie inaczej, czy coś zepsułam i nawet nie jestem tego świadoma? Najchujowszy stan jaki może być chyba. Taka zjebana niewiedza, a przecież się nie spytam.
Co jeszcze?  Czekam na moje 10 mm białe tunele <3, rozjaśniam włosy, ale efekt jest taki sobie, chcę dojść do praktycznie białego blondu, ale moje kudły jakoś się nie poddają. Dużo się kłócę, ostatnio szczególnie z nauczycielami, więcej sypiam, ćwiczę, mimo, że ostatnio to zaniedbałam, ale niedługo to nadrobię, piszę, a aktualnie szukam weny, która jest mi w chuj potrzeba aktualnie. Pomocy.

Czy to można nazwać schizofrenią? 
Strach przed ludźmi, ale nie taki dosłowny. Strach przed tym, że każdy, dosłownie każdy chce wyrządzić Ci krzywdę? 
Że nikt wobec Ciebie nie ma czystych intencji? 
Że każdy po kryjomu śmieje się z Ciebie?
Że nikomu na Tobie nie zależy? 
Że nie współczują Ci tego co przeżywasz, tego, że to tak bardzo Cię boli?
Wszystko. 
Nawet najbliżsi. 
S h h h .
To paranoje? 
Już? 
Zaliczające się pod chorobę? 
O b j a w y ?

niedziela, 10 lutego 2013

N o t h i n g .

Skończyło się wolne, od jutra zaczynam zapierdol, cudownie. A te ferie poświęciłam sobie, regeneracji, myśleniu, wylewaniu nadmiaru znajdujących się we mnie łez oraz nadrabianiu zaległych anime/seriali. Nie byłam praktycznie nigdzie, chyba nie miałam po prostu na to siły. Czasami tylko wyszłam gdzieś wieczorem wracając późno w nocy, czasami tylko przychodziła W. żeby 'jakoś ogarnąć moje życie'. To bardzo miłe, ale w sumie gówno mi to dało, bo nadal jest tak samo. Tak samo nijak. Posprzątałam w sobie, wokół siebie  wszystko. Zapanował względny porządek i obojętność. Bez uczuć, bez tysiąca myśli. Nie umiem sypiać ostatnio, mam z tym straszny problem. Śpię po 3-4 godziny dziennie, piję hektolitry kawy i palę tony papierosów. Niszczę siebie na właśnie życzenie. Praktycznie też nie jem ostatnio, z tym również mam ogromny problem. Ze wszystkim mam kurwa problem. Dużo czytam, rysuje, oglądam, pisze. Znalazłam teraz czas na to na co kiedyś mi go cholernie brakowało. Często też wspominam i tęsknie. Szukam pamiątek po dawnych ważnych dla mnie osobach. Szukam czegoś miłego na czym mogę zawiesić oko, a raczej w tym przypadku umysł. Nie dążę do żadnej wymuszonej miłości czy przyjaźni, bo wiem, że nic mi to nie da. Kompletnie nic. Chcę zająć się sobą i tworzeniem siebie od początku, bo aktualnie nie istnieje. Po prostu mnie nie ma. 
W sumie nie wiem po chuj tu to wszystko napisałam, lol. 

BRNS - Here dead he lies.