sobota, 22 września 2012

Och, wpadłam na pomysł aby tu coś napisać. Dawno mnie tu nie było, prawda?  Tyle się zmieniło przez ten dość krótki czas. Szkoła, dużo nauki, ale jakoś ogarniam. Jedyny minus to to, ze złapię szmate z fizyki. Tak czuję. Poza tym 3 z chemii, 3 z polskiego, 3 z angielskiego. Nie jest jakoś wybitnie dobrze, ale nie narzekam. Postaram się bardziej od tego tygodnia.
Znowu oddaję się jakimś nieopisanym uczuciom, a raczej wyobrażeniom. Staram się je spełniać, zawsze się starałam, zazwyczaj nie wychodzi i znowu skończę na dnie, ale co mi szkodzi skoro już tam zamieszkałam? W sumie chuj mnie boli to wszystko.

Mieli prawdopodobnie te same głęboko skrywane problemy: samotność i głód miłości, do której nie byli zdolni. 




like Marika. xoxo.

czwartek, 20 września 2012

Na razie nic sensownego tu nie powstanie, przynajmniej z mojej strony.
W szkole zapierdol jednym słowem, złapałam już jedynkę i czwórke z polskiego
oraz 3 z matmy, świetnie.

czwartek, 13 września 2012

Pod ciężarem nieba.

  Cześć.
  Kiedyś tam wspominałam, że napisze tutaj coś o pewnej książce. Chodzi o biografię Kurta Cobaina. Wiem, że po przeczytaniu poprzedniego zdania jakieś 70% czytających skończy lekturę tej notki w tym miejscu, ale moim zdaniem książka jest wyjątkowa, i na prawdę nie trzeba być wielkim fanem jego osoby lub Nirvany, by ją przeczytać.

  Akcja rozpoczyna sie wraz z narodzinami Kurta Cobaina w 1967 roku w Aberdeen i trwa aż do ostatniego dnia jego życia. Na początku poznajemy jego rodzinę i dzieciństwo, czyli czas jego wielkiego szczęścia i radości. W dalszej części dowiemy się jednak, że wszystko skończyło się, gdy miał 4 lata. W tym wieku napisał również swoją pierwszą ''piosenkę''. Następnie przenosimy się do czasów młodości i w końcu do najsmutniejszego okresu - dorosłości.
  W międzyczasie dowiadujemy się wszystkiego o karierze Nirvany, pochodzeniu piosenek i innych prywatnych rzeczach z jego barwnego życia.

   Książka niezwykle szczegółowa, w pewnych momentach nawet za bardzo. Widać w niej, że autor (Charles R. Cross) bardzo się poświęcił dla jej stworzenia, a jego trud (4 lata zbierania informacji) na pewno jest w tych ponad 400 stronach widoczny. Moim zdaniem książka ma jedną wadę, jest w niej za dużo powtórzeń. Mimo to jest wspaniałą, poruszającą lekturą, zwłaszcza przy końcu, gdzie pojawia się motyw śmierci wokalisty przeplatany ze wspomnieniami z dzieciństwa. Szczerze polecam, jeśli lubimy... płakać, bo w tej kwestii książka zdaje egzamin na 5! Moja ocena 9,5/10.





sobota, 8 września 2012

Cześć.
  No to pięknie rozpoczynamy rok szkolny. Trochę spóźnione, ale bywa różnie. To musze powiedziec, że tak dziwnie jest teraz. Pierwszaków jest więcej niż drugich i trzecich razem wziętych, do tego trzy czwarte z tego można by nazwać... Ale nie będę wyładowywać swoich frustracji na ten temat, bo internet bynajmniej nie jest najlepszym miejscem na tego typu rzeczy, nieważne. Chcę powiedzieć, że wyjątkowo dziwnie odczuwam tą klasę. Nie mówię o osobach, tylko o całym roku, będzie dziwnie, to śmieszne.Ale nie narzekam. Jak na razie.