gvjgjjjfhhghg
piątek, 24 lutego 2012
fuck it.
Cześc, nie dodawałam notki jak wrócilam, cóż nie chciało mi sie i tyle powiem. Ogólnie było nieźle, mogło by być lepiej, bo sie nudziłam strasznie, no ale dobra. Dzisiaj dziadkowie zamknęli mnie w domu bardzo inteligentnym podstępem, a dokładniej pochowali mi po jednym bucie z każdej pary, ale udało mi sie uchronić jedne trampki i wyszłam, nie ważne. Najpierw na chwile sie z Zochą widziałam, potem wróciłam na chwile do domu po torbe i poszłam z Marysią do galerii. Kupiłam sobie koszulke jedną i taki fajny długopis pokazujący fuck. Oczywiście jak go prosiłam ("ja prosze ten długopis ze środkowym palcem") to kobieta jak go niosła to dosłownie turlała sie po podłodze ze smiechu, no ale ok. Potem do maka, na lody karmelowe. I takie tam spotkanie Jacha, który przyszedł na obiad, bo "musi nie zdążyć na droge krzyżową", ogólnie spoko. Potem powrót do domu i telefon do matki. Na przykład dowiedziałam się, że uważa BMTH za "nie najgorszy zespół i jak bedzie koncert w Polsce czy w Niemczech, to możemy jechać" tak mamusiu, kocham Cię. I ogólnie jest nawet spoko, jeszcze muszę dodać, że w środę byłam w Warszawie, tak oo. Ok, na razie kończę, może jutro uda mi sie dodać jakąś notkę na jakie jest ten blog przeznaczony, o czym chcecie? Tylko nie mówić, że tunele, bo od tego jest Yuuki, dobra nieważne. Cześc.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz